Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
1166
BLOG

Niezniszczalni i zniszczeni

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 8

Tata Łukaszka siedział na ławce w parku i jadł brunch.
Brunch to takie drugie śniadanie dla tych, którzy się wstydzą przyznać, że jedzą drugie śniadania, więc używają angielskiego słowa, które fajnie brzmi.
Tata Łukaszka wracał z ważnego spotkania na mieście, wybierał się na kolejne, więc stwierdził, że nie będzie wracać do firmy tylko zje w parku.
Siedział i jadł i popatrywał na wszystkie strony dokoła. Obok był plac zabaw, na którym bawiły się dzieci pod opieką dorosłych, a na wprost był niewielki biały budynek. I z tego to budynku wyszła pewna postać i zmierzała prosto w stronę taty Łukaszka.
Tata ją rozpoznał i jedzenia utknęło mu w gardle. Prosto na niego sunęła bowiem Śmierć. Tata patrzył, Śmierć szła, aż doszła do ławki i usiadła na drugim końcu w milczeniu.
- Dzień dobry - odezwał się uprzejmie tata.
Śmierć milczała.
Od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Potem zauważył, że Śmierć, choć ubrana w habit z kapturem, to nie ma swojej kosy. Nie zdążył nawet otworzyć ust. Śmierć, jakby czytając w jego myślach wyjęła z kieszeni odzienia maleńki scyzoryk.
- Do czego to? - spytał uprzejmie tata.
Śmierć otworzyła maleńkie ostrze. Było całe czerwone. Z drugiej kieszeni wyjęła chusteczkę i nadal nieznośnie milcząc zaczęła wycierać ostrze.
- Na kogo to? Na chomika? - tata starał się być dowcipny.
Śmierć bez słowa wskazała podbródkiem biały budynek przed nimi. Tata spojrzał i dopiero teraz dostrzegł napis "Przywracanie miesiączek".
Palce mu się rozsunęły i angielski brunch upadł na polski chodnik.
- Jak pani mogła - rzekł z wyrzutem.
Śmierć błyskawicznie obróciła głowę w jego stronę. Tata Łukaszka zdążył jeszcze dojrzeć tlący się w oczodołach ogień.
- Ja?!!! - ryknęła Śmierć.
Tatę owionął jej oddech, który był tak gorący, że aż zrobiło mu się zimno. A może był tak zimny, że aż zrobiło mu się gorąco.
Śmierć z furią wbiła scyzoryk w deskę ławki. Pękło drewno, a cała ławka z jednej strony wbiła się w ziemię o dobre dziesięć centymetrów.
- Ale wy jesteście...! - Śmierć nie dokończyła, tylko wstała i zaczęła odchodzić.
Tata rozejrzał się spłoszony. Nikt nie zwracał na nich uwagi. Wyglądało na to, że nikt tego nie słyszał.
Śmierć przechodziła przez plac zabaw. Na huśtawce huśtał się jakiś chłopczyk, a mama, wyraźnie zaniepokojona go strofowała:
- Nie tak wysoko! Bo spadniesz i się zabijesz!
- Niech pani będzie spokojna, nie zabije się - odparła zgrzytliwie Śmierć.
- Łu-hu! - chłopczyk zaczął huśtać się jeszcze wyżej.
- Co go pani podpuszcza! - rzekła mama z wyrzutem.
- Niech ma trochę radości w życiu. Radość jest tak potrzebna... - Śmierć nie dokończyła i poszła dalej.
Mama chłopca patrzyła za nią, aż wstrząsnął nią krzyk. Chłopiec spadł z huśtawki i leżał trzymając się za głowę.
- O matko!!!
- Nie mi nie jest - mały wstał i się otrzepał. – Widzisz mama? Jestem niezniszczalny! Tylko czoło...
- Właśnie widzę! Całe odarte! Ile krwi! A mówiłam, żebyś się nie huśtał tak wysoko!
- Ale ta pani...
- Ta pani jeszcze się podpuszczała! Niech no ja ją spotkam!
- W sumie miała rację - wtrącił pospiesznie tata Łukaszka. - Przecież się nie zabił, prawda?

--------------
Nowe: grunt-rola.blogspot.com

http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
http://kaktus-i-kamien.blogspot.com

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka