Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
703
BLOG

Wegańskie wakacje, część 5

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 14

Pewnego dnia pan prowadzący zajęcia z weganizmu oświadczył, że do ich baru wegańskiego przyjedzie pewien specjalny gość.
- Czy to pani... - zaczął okularnik, ale pan mu przerwał, że gość przyjedzie z zagranicy.
Z Belgii.
Czekali ponad pół dnia. Późnym popołudniem, kiedy w barze było jeszcze kilku klientów, gdy znienacka otwarły się drzwi i wszedł jakiś blady młody człowiek z plecakiem.
- A oto i nasz gość - oznajmił pan prowadzący.
- To on? - zdumiał się Gruby Maciek. - Wcale nie wygląda na Belga. Jest bowiem biały.
- Po co by tu do nas przyjeżdżał Belg? - zastanowił się Łukaszek. - To podejrzane. A może to zamachowiec?
- Nie każdy Belg to zaraz zamachowiec - westchnął pan prowadzący. - Nasz gość był już w Polsce nie raz, zna język, więc sami możecie go spytać.
Spytano o imię.
- Abdullah - odparł Belg.
- To o niczym nie świadczy! - pospiesznie zapewniał pan prowadzący. - W Belgii co drugi to Abdullah! Chociaż wydawało mi się, że nosisz inne imię.
- Zmieniłem niedawno - poinformował Abdullah, a pan prowadzący dodał, że to przecież o niczym nie świadczy.
- Co on właściwie będzie tu robił? - chciał wiedzieć okularnik. - A! Już widzę! Będzie u nas kucharzem, tak?
- Dlaczego tak sądzisz? - padło pytanie ze strony pana prowadzącego
- Bo wyjmuje noże z plecaka.
Pan prowadzący zsiniał i zaczął się powoli cofać w stronę zaplecza mamrocząc, że to jeszcze o niczym nie świadczy.
- Abdullahu, do czego w kuchni wykorzystujemy maczetę? - indagował łagodnie Łukaszek.
- Porąbię was na plasterki! Jak kiełbasę! - zadeklarował się Abdullah.
- Żadnej kiełbasy! To bar wegański! - zaprotestował pan prowadzący jedną nogą w drzwiach.
- Allah Akbar! - zakrzyknął gromko Abdullah i wzniósł maczetę.
Klienci z lekka się zaniepokoili.
- On nikogo nie zabije - uspokajał pan prowadzący.
- Zabije, nie zabije, ale ja zapłaciłem trzy pięćdziesiąt za sałatkę z chwastów i jak długo mam czekać? - rzekł z pretensją jeden z klientów.
- Pan się sałatką przejmuje jak mamy na pokładzie gościa z ISIS - gruby Maciek zrobił facepalma.
- Protestuję! - zapiał pan prowadzący. - Nie można tak zaraz człowieka szufladkować! Nie macie dowodów!
Odsiecz przyszła z najmniej oczekiwanej strony.
- Tak, to prawda, jestem z ISIS - oznajmił Abdullah i uniósł maczetę nieco wyżej.
Pana prowadzącego zatkało, ale tylko na moment.
- Dowody!
Abdullah odłożył maczetę i sięgnął do plecaka po jakieś dokumenty. Pan prowadzący podszedł do niego.
- Tu ja razem z kolegami z oddziału...
- Wszyscy w kominiarkach! Równie dobrze to może być ktokolwiek!
- Tu ja na pustyni...
- Taka piaskownica jest na każdym osiedlu!
Okularnik wykorzystał to, że Abdullah odłożył maczetę na stolik i po prostu mu ją ściągnął. Niestety, Abdullah to zauważył.
- Oddawaj maczetę!
- Nie oddam!
- Najpierw powiedz - przebił się Łukaszek. - Najpierw powiedz jak to się stało, że biały Belg się zmienia i przystaje a potem jedzie tu z maczetę. Co ci się stało?
- To wy!! To przez was!! - po dłuższej chwili ciszy eksplodował Abdullah. - Miałem osiem lat, kiedy w szkole wystawialiśmy balet! Pamiętam to do dziś! To był "Królewicz Śnieżek i siedmiu aktywistów LGBT"! Miałem grać tytułową rolę! I co?! I nic!! Nikt z mojej rodziny nie przyszedł mnie zobaczyć!! Nikt!!! Zamiast tego woleli pójść na miasto i wziąć udział w demonstracji w obronie prawa do publicznej masturbacji! To był dla mnie straszny cios! Do dziś nie mogę się z tego pozbierać! Od tej pory nienawidzę baletu, szkoły, rodziny i ojczyzny!
- No i? - spytał Łukaszka.
- Co: no i?
- Miał pan powiedzieć dlaczego się pan...
- Właśnie powiedziałem! - Abdullah strasznie się zirytował widząc wokół siebie uśmiechy politowania. - Ta trauma ciągnie się za mną do dziś!
Gruby Maciek prychnął pogardliwie. Założył ręce, podszedł na krok do Abdullaha, spojrzał mu prosto w oczy i zimno wycedził:
- Gówno wiesz o traumie, gościu. Nie chodziłeś do polskiej podstawówki będąc grubym. Pamiętam jak w drugiej klasie...
I Gruby Maciek zaserwował kilka co smakowitszych przykładów.
- E tam, to nic - machnął ręką okularnik. - W piątej klasie na wycieczce nauczycielka od niemieckiego przy wszystkich kazała mi...
- A moi rodzice... - dodał później Łukaszek.
Dołączyli się klienci.
- A ja jak miałem złe oceny to rodzice kazali mi...
- Moja matka na moim ślubie podeszła do nas i powiedziała głośno, że...
- Jak poszłam pierwszy raz do ginekologa to musiałam...
- Jak to zniszczyłem to rodzice za karę zmusili mnie...
- Moja wnuczka powiedziała mi, niby w żartach, że w moim wieku nie ma sensu inwestycja w sztuczną choinkę, bo to nie wiadomo czy się ją wykorzysta...
- Zdjęcia, która dwa lata temu mu wysłałam, zobaczyłam w internecie i...
- Przy wszystkich, przy całej rodzinie powiedzieli...
- Mokre prześcieradła wieszali na balkonie...
- Dwa razy byłem na kolonii i za każdym razem...
- Śmiali się, wszyscy się śmiali...
- Myślałam, że umrę ze wstydu, ale to jeszcze nie było najgorsze. Bo potem...
Abdullah słuchając tego bladł i czerwieniał na zmianę. Wreszcie wstał, zduszonym głosem powiedział, że jego trauma to mikrotrauma, że bardzo prosi o wybaczenie za najście i że nie będzie już więcej zawracał głowy. I poszedł.
Klienci odprężyli się i przypomnieli o zamówieniach.
- Maczetę zostawił - zauważył w kuchni okularnik. - Co z nią zrobimy?
- Zostaw, przyda się do krojenia cukinii - rzekł Gruby Maciek. - Strasznie drewnieją i trudno je kroić zwykłym nożem.
- Dlaczego drewnieją? - zainteresował się pan prowadzący.
- Bo długo leżą - wyjaśnił Łukaszek. - Ludzie nie chcą ich jeść.
- Co wy gadacie, ludzie nie chcą ich jeść? To co chcą jeść?
- Karkówkę.
- Bardzo śmieszne. To jest bar wegański, przypominam! I ludzie będą jeść cukinię!
Pan prowadzący wyszedł z kuchni i podszedł do klientów.
- Kochani! Straszne rzeczy miały tu dziś miejsce, ale wszyscy państwo zdali egzamin! Poradziliśmy sobie z tym zagubionym młodym człowiekiem, który oczywiście nie jest żadnym terrorystą. Ale terroryzmu nie wolno lekceważyć. I jedyne co teraz możemy zrobić to... - pan prowadzący nabrał oddechu. - To jeść cukinie. Jeść cukinie przeciw terroryzmowi! Dziś promocja i jedna cukinia kosztuje tylko...
I tu pan prowadzący srogo się rozczarował, bo okazało się, że prawie wszyscy uczestniczą już w innej akcji.
Jedz schabowego przeciw terroryzmowi.

--------------

Jest trzeci tom! http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html

https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
http://kaktus-i-kamien.blogspot.com

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka