Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
875
BLOG

Wegańskie wakacje, część 1

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 4

I mógł Łukaszek oponować ile dusza zapragnie, a i tak jego mama postawiła na swoim.
- Nie ma demokracji w tym domu - poskarżył się Łukaszek.
Dla mamy Łukaszka był to ciężki cios.
- Jak tak możesz w ogóle mówić! Czyż nie przedstawiłeś swojego zdania?! Czyż cię nie wysłuchałam?!
- I jaki efekt? - wzruszył ramionami Łukaszek. - Wyszło na twoje.
- Nie róbmy polityki! - mama przytuliła go serdecznie. - Chadzajmy na półkolonie!
- A w tym roku na jakie? - spytał tata Łukaszka przechodząc obok z kubkiem herbaty.
- Wegańskie - Łukaszek ukrył twarz w dłoniach. - Przecież ja tam umrę z głodu.
- Nie będzie tak źle - pocieszyła go mama. - W planach zajęć jest też przygotowywanie posiłków.
- Tego się obawiałem...
Na szczęście tata zdołał mu szepnąć, żeby poprosił babcię o jakieś kanapki. I tak oto uzbrojony w pożywienie Łukaszek stanął pod osiedlowym domem kultury. Nie był osamotniony, o nie. Wielu innych uczniów i uczennic też się tam stawiło, a wśród nich...
- Matka powiedziała, że mam zdobyć te specjalne wakacyjne punkty choćby nie wiem co - westchnął Gruby Maciek. - Dzięki temu podobno łatwiej mnie przyjmą na studia za te parę lat. Też coś! Przecież nie wiadomo czy za te parę lat studia w ogóle jeszcze będą!
- No, ja przynajmniej miałem wybór - przyznał okularnik. - To albo kurs u psiego psychologa.
- Miejmy to już za sobą - zaproponował Łukaszek. Kiedy szli do środka Gruby Maciek snuł wizję, że będzie te seria nudnych wykładów, które trzeba będzie po prostu przesiedzieć.
Okazało się coś zupełnie innego.
Powitał ich sympatyczny młody człowiek, z brodą, w okularach i spodniach koloru musztardowego typu rurki.
- Będziemy nie tylko promować weganizm, ale też i walczyć.
Kursanci spojrzeli na siebie zdumieni.
- Do tego trzeba mieć dużo siły - próbował Gruby Maciek. - Białko, te rzeczy...
Prowadzący wykład uciszył go jednym gestem.
- Będziemy mieć siłę. Będziemy walczyć z uprzedzeniami, ze stereotypami, z wszechogarniającą propagandą mięso-kulti!
- Przepraszam, czego? - zapytał Łukaszek.
- Mięso-kulti.
- Nigdy nie słyszałem o czymś takim.
- To źle. Ale po to są te warsztaty, abyście się o tym dowiedzieli. A naszą walkę zaczniemy od zoo.
- Od czego??? - Kursanci byli mocno zdezorientowani.
- Od zoo. A co jest w zoo?
- Słonie. Żyrafy. Niedźwiedzie. Wielbłądy. Antylopy...
- To wszystko mięso! - wykrzyknął triumfalnie pan prowadzący. - Od dziecka karmi się nas propagandą mięso-kulti, i nawet tego nie zauważamy!
- Przecież nikt nie je słonia czy hipopotama! - zaoponował Gruby Maciek.
- Teraz nie je. Zaraz, a ty dokąd?! - zawołał pan prowadzący do okularnika, który wstał i ruszył w stronę drzwi.
- Idę się przepisać do psiego psychologa...

--------------
Jest trzeci tom! http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html

https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
http://kaktus-i-kamien.blogspot.com

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka