Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
763
BLOG

Sojusz egzotyczny, część 3, ostatnia

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 12

I kiedy dziadek Łukaszka wraz z facetem spoglądali na siebie z sympatią dziadek stwierdził, że gorąco mu i można by się czegoś napić. Wyciągnął komórkę i zadzwonił do taty Łukaszka.
- Jesteś jeszcze gdzieś koło tego kiosku? To kup mi jakiś sok i przynieś. Tak, siedzę tu na ławce. No, czekam.
Odłożył telefon, a wtedy zaszeleściło coś za nimi i z krzaków wyłoniła się Śmierć. Okrążyła ławkę, stanęła przed dziadkiem i jego rozmówcą, po czym zapytała machając papierosem czy mają może ognia.
- Nie - odparli obaj zgodnie, a facet życzliwie poradził, aby nie paliła.
- Czemu? - nachmurzyła się Śmierć.
- Bo od tego można umrzeć, a śmierć to chyba najgłupsza rzecz pod słońcem.
Śmierć uchyliła żuchwę ze zdumienia, które szybko przeszło w złość. Kosa zaczęła skakać jej w ręku i zażądała wyjaśnień. Wyjaśnienia nie nastąpiły, bowiem alejką nadeszła jaskrawo ubrana pani z różowym malunkiem na głowie, która zasiadła na drugiej ławce naprzeciwko. Śmierć zapytała czy ma ogień.
- Nie palę - odparła dumnie pani z malunkiem.
- Co za niefart - mruknął Śmierć. - Pan coś miał powiedzieć, proszę.
I Śmierć zaczęła się cofać w stronę ławki, na której siedziała jaskrawo ubrana pani.
- Co tu wyjaśniać - facet wzruszył ramionami. - Każda śmierć to strata, marnotrawstwo, zło.
- Bzdury - odezwała się pani. - Właśnie niedawno zrobiłam sobie aborcję.
Śmierć zamarła, spojrzała na nią zniesmaczona, po czym zdecydowanym ruchem przemieściła się w stronę ławki z dziadkiem i facetem i wpasowała swój chudy, kościsty tyłeczek pomiędzy jednego a drugiego. Za to ławkę obok pani wskoczyła sobie wiewiórka i siedziała sobie popatrując na dyskutujących.
- Aborcja to też zło? - rzuciła zaczepnie pani.
- Tak, z punktu widzenia osoby wierzącej - wtrącił szybko dziadek Łukaszka. - Bóg, wiara, przykazania. Nie zabijaj. Dziecko nie narodzone to też człowiek, życie to dar od Boga i żaden człowiek nie ma prawa go odebrać...
- Popieram - odparła Śmierć kiwając głową.
- Pff... - prychnęła pogardliwie pani. - Na szczęście nie dla ateistów.
- Dla ateistów też - powiedział nieoczekiwanie facet siedzący koło Śmierci. - Jeśli nie ma Boga, to co człowiek powinien postawić najwyżej w hierarchii? Człowieka. A co jest najcenniejsze dla człowieka? To, czego nie jest w stanie samemu sobie zapewnić. Nie ma wieczności, nieśmiertelności, życia po śmierci. Życie ludzkie jest najważniejsze, bo co prawda potrafimy je stworzyć, ale nie potrafimy go przedłużyć. Życie każdego człowieka jest ważne. Każdy człowiek jest ważny. Aborcja i eutanazja to czysta głupota. Nie chciałbym tego serwować innym, bo sam nie chciałbym trafić ani na jedno ani na drugie.
Dziadek i Śmierć spojrzeli na niego z sympatią.
- A wcale, że nie! - zakrzyknęła bojowo pani jaskrawo ubrana. Wiewiórka aż sie wzdrygnęła, ale nie uciekła. - Wcale, że nie! Niedawno zrobiłam sobie aborcję! I świetnie mi z tym!
- Dziecku pewnie nieświetnie - zauważył kąśliwie facet.
- Dziecku? Jakiemu dziecku?! To jest płód! Narośl! Pasożyt! Coś jak wyrostek do wycięcia! Mój organizm, mój brzuch, moja macica, moja sprawa!
- Tragiczne.
- tak, tragiczne jest to, że próbuje się nam kobietom narzucić patriarchalny osąd świata! Dlaczego mężczyźni mają o nas decydować!? Jak oni nas w ogóle postrzegają! A ja nie wstydzę się powiedzieć, że jestem macicą, tak, macicą z nogami! Nawet wymalowałam sobie macicę na głowie, żeby od razu było widać! Mam prawo decydować o moim brzuchu! To nie jest ateizm?
- Nie - odparł facet.
- A co?
- Egoizm.
Zanim pani zdążyła replikować alejką nadszedł tata Łukaszka podtrzymując słaniającego się Kubiaka. doprowadził go do ławki, na której siedziała pani. Kubiak klapnął na siedzenie i wychrypiał:
- Czy zawsze na badaniach pracowniczych pobierają dwa litry krwi?
- Tylko tym, co podpadli lekarkom - odparł facet, a Śmierć burknęła, żeby Kubiak nie dramatyzował bo od tego się nie umiera.
- Umiera - westchnął Kubiak. - Mój ojciec na ten przykład.
- To nie był twój oj... - Śmierć urwała i pilnie zaczęła stukać trzonkiem o bruk alejki.
- Mój sok - przypomniał dziadek Łukaszka. Tata Łukaszka sięgnął do kieszeni i odał dziadkowi zduszony kartonik.
- Co tak długo? - burczał dziadek. - Ciebie po coś posłać, to prędzej się można śmierci doczekać!
Śmierć chrząknęła i zrobiła facepalma.
- Pogratulować Hiobowski, widać, że to ta sama krew...
- Zaraz, to pan się nazywa też Hiobowski!? - ożywił się facet. - Jedna pani, Hiobowska, zaprosiła mnie do parku, miałem toczyć debatę światopoglądową z jakimś faszystokatooszołomem!
- To pan jest tym krwiożerczym, antyklerykalnym ateistą? - osłupiał dziadek. - Ależ...
- Co ja słyszę?! - zakpiła pani. - Co ja widzę! Ale się sojusz zawiązał! I jeden  i drugi się zgadzają ze sobą! Coś podobnego!
- Ja też się z nimi zgadzam - dodała Śmierć.
- Zieleń Miejska cicho!
Śmierć zaczęła złowróżbnie postukiwać kostkami palców o ostrze kosy.
Jaskrawo ubrana pani spojrzała w bok, na siedzącego obok niej Kubiaka i zaczęła strasznie krzyczeć. Wszyscy bardzo się wystraszyli.
- Co się stało? - zapytał nieśmiało Kubiak. - Coś nie tak?
- Bardzo nie tak! Przecież usiadł pan na wiewiórce!
Zakłopotany Kubiak podniósł się odsłaniając rozwałkowane stworzonko.
- Biedactwo! - jaskrawo ubrana pani przypadła do wiewiórki i zaczęła ją cucić. - Co ta podła męska świnie ci zrobiła?! Przecież ona ledwo oddycha a musimy pamiętać, proszę was, że jest to żywe stworzenia, które też myśli i czuje! Święty Franciszek mawiał o nich, że to nasi mniejsi bracia! Przypominam, że miarą naszego człowieczeństwa jest nasz stosunek do zwierząt!
- Co mi pani tu sugeruje - powiedział zniesmaczony Kubiak. - Do żadnego stosunku nie doszło.
- Biedno, biedne zwierzątko - rozczuliła się pani. - Zabiorę cię do kliniki, tam cię podleczą.
I poszła.
Śmierć stała koło drzewa, kosa stała oparta o pień. Śmierć wygłodniałym wzrokiem spoglądała za odchodzącą panią feministką.
- Zwierzątka przynajmniej lubi - powiedział tata Łukaszka.
Śmierć pokiwała głową.
- Żebyś ty wiedział Hiobowski, co potrafią ludzie zrobić, kiedy wiedzą, że nadchodzą ich ostatnie chwile... Taka Brystygierowa na przykład...

--------------
Przede wszystkim: jest trzeci tom! http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html

https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
http://kaktus-i-kamien.blogspot.com - NOWY ODCINEK

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka