Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
883
BLOG

Najstraszniejsze Halloween w tym roku

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 4

Drzwi trzasnęły i do mieszkania Hiobowskich wpadła przerażona siostra Łukaszka.
- Widzieliście?! - wołała od progu. - Widzieliście?!
- Karetka odjechała - babcia Łukaszka wynurzyła się z kuchni. - Nie wiesz po kogo przyjechali?
- Po tą z trzeciego piętra!
- Do nas by się tak nie fatygowali - rzekł ze smutkiem dziadek Łukaszka. - No, ale się ma męża, który jest wicedyrektorem Wojewódzkiego Oddziału Państwowej Niszczarni Papierów Wartościowych...
- Jak dziadek wie o jakichś nieprawidłowościach, to proszę zawiadomić prokuraturę! - zirytowała się mama Łukaszka. - A jak nie, to nie! A ty, nie wiesz co jej się stało?
- Wiem - odezwała się siostra Łukaszka. - Ona zasłabła ze strachu!
- Zapukali do nich o szóstej rano! - załamała ręce mama Łukaszka.
- Przecież jest szósta po południu - zauważył Łukaszek.
- Mogła zemdleć dopiero teraz...
- Mdlała przez pół dnia?
- Łukasz! Nie denerwuj mnie! Lekcje odrobiłeś?!
- To jest faszyzm - zastrzegł się Łukaszek i poszedł odrabiać lekcje.
- Ciekawe co ją tak przeraziło - zastanawiał się tata Łukaszka. - Rachunek za prąd?
- Nie! - potrząsnęła śliczną główką siostra Łukaszka. - to byli przebierańcy na Halloween!
Hiobowscy popatrzyli na siebie rozczarowani.
- Ale oni są straszni, naprawdę! Podobno najstraszniejsi w tym roku!
Tata Łukaszka zaczął się śmiać.
- Eee... - skrzywiła usta babcia Łukaszka. - Grupka kiepsko przebranych dzieciaków domagających się cukierków... Kogo to może wystraszyć?
Zadzwonił dzwonek. Co tu kryć, wszyscy nagle poczuli się jakoś tak nieswojo. I jakoś nikt nie kwapił się żeby otworzyć.
- Ja pójdę - westchnął dziadek Łukaszka. - Wezmę ino wody święconej i już otwieram...
- Mowy nie ma! - oburzona mama Łukaszka zerwała się z fotela. - Wstydu nam tylko by dziadek narobił! Ja otworzę!
Dochodząc do drzwi słyszała jakieś piski i chichoty za nimi. Przygotowana psychicznie na najgorsze otworzyła je...
Na klatce schodowej stała grupka dzieci. Nie, nie dzieci, młodzieży właściwie. Starsi już byli, ale na oko jeszcze nie pełnoletni. Ubrani też niby na Halloween, ale tak nie do końca. Żadnego wampirycznego malunku, żadnych akcesoriów. Ubrani prosto, biednie wręcz, ale trudno byłoby po ich stroju powiedzieć, że chodzi o Halloween. Na twarzy też - ani ślud jakichś zębów czy krwi. Tylko tak wyglądali, jakby tłumili w sobie wesołość.
Nie wiedząc czemu zirytowało to mamę Łukaszka.
- Słucham?! - burknęła.
Młodzi popatrzyli na siebie, a potem wszyscy, jakby się umówili, zrobili coś nieoczekiwanego.
Rozpięli stroje pod szyjami.
A tam, na łańcuszkach, bujały się medaliki i krzyżyki.
- Pochwalony! - zakrzyknęli mamie Łukaszka w twarz i chichocząc bezczelnie pobiegli piętro wyżej.
Mama Łukaszka osunęła się po drzwiach czując, że mdleje.

--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka