Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
1011
BLOG

Feministyczne Unijne Centrum Kolonijne, część 11

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 11

Nawet na najgorszych koloniach zdarzy się jakaś atrakcja. Na koloniach feministycznych, jak poinformowano kolonistów, miał to być koncert w mieście powiatowym. Koncert miał być oczywiście lewicowy, co sugerowała sama nazwa = Lewica concret concert.
- A kto gra? - zainteresował się Gruby Maciek.
- Tu jest pełen program - powiedziała jedna z pań opiekunek.
Zespoły był cztery. A zatem Johnny Firecat And The Obscenes. Był też Red Miller Band z grającym gościnnie na perkusji Richiem Calisią, bożyszczem kobiet płci obojga. Poza tym miała też być nowa formacja Gregoy'ego Overpusha pod nazwą What's Left. No i znany cover band czyli eksploatujący wyłącznie cudze pomysły, o nazwie The Leftovers.
- Kto gra w jakiej kolejności, i kto jest główną gwiazdą? - zapytał Łukaszek.
- W tym problem - odparła pani opiekunka. - Każdy z nich uważa się za główną gwiazdę. Więc wszyscy zagrają jednocześnie. Tylko, że w innych miejscach.
- To ten koncert będzie krótki! - wykrzyknął okularnik.
- Bez obaw, oni szybko ze sceny nie zejdą...
Po południu koloniści wraz z opiekunkami zapakowali się do autokaru i ruszyli. Ujechali zaledwie kilkanaście kilometrów gdy w lesie zatrzymała ich policja. Funkcjonariusze sprawdzali autokar, ale nie mogli nic znaleźć. Byli bliscy łez.
- Nie wyrobimy miesięcznej normy - biadolił jeden z nich. Ale wreszcie udało im się wykryć, że kierowca nie miał w autobusowej apteczce żelu do stosunków analnych. Policjanci z ulgą wypisali mandat i odjechali.
- Jedźmy i my - poprosił zmęczony kierowca.
Ale okazało się, że tak szybko nie ruszą, bo kolonistom zachciało się siku.
- Idą wszyscy! - zadecydowała pani kierownik turnusu.
- Dziewczyny tam, a chłopacy tu... - usiłował dyrygować Łukaszek.
- O nie, chłopcze, o nie! - zawołała jedna oburzona pani opiekunka. - Żadnego dzielenia ze względu na płeć! Po to właśnie aą te kolonie, żeby to uzmysłowić takim jak ty! Mamy dwudziesty pierwszy wiek i jedną z jego zdobyczy jest to, że dziewczyny mogą iść do lasu sikać razem z chłopakami! Proszę!
Ale jakoś dziewczyny nie chciały. Więc Łukaszek i Gruby Maciek poszli sobie za tył autokaru. A okularnik polazł w największy gąszcz. Obszedł krzaki dookoła, o mało nie zleciał ze skarpy i stwierdził, że teren jest bezpieczny. no i jak na zawołanie, zza drzew ktoś wyszedł.
Przewodnicząca samorządu kolonistów Julia.
- O Boże, tylko nie ty - jęknęła patrząc z nienawiścią na okularnika.
- Idę stąd - rzekł bohatersko okularnik.
- Nie! Ja idę!
- Tam jest skarpa - przypomniał sobie po chwili okularnik. Zawtórował mu krzyk Julii:
- Aaaa!!! Tu jest skarpa!!! Zaraz spadnę!!!
Okularnik westchnął głęboko, bohatersko przedarł się przez krzaki i zdołał złapać za rękę Julię, która już-już miała zjechać po skarpie.
- Yyyy!!! - wykrzyknęła z obrzydzeniem Julia. - Twoja ręka jest mokra! Ty świnio!
- Nie szarp się!!! - wrzasnął okularnik, ale było już za późno.
Julia zjechała po skarpie w dół i pociągnęła okularnika za sobą. Najpierw ona spadła na dół. Okularnik, nie chcąc spaść na nią wykonał jakąś rozpaczliwą robinsonadę, przeleciał nad Julią, a ona ostatecznie wylądowała na nim. Zabolało.
- Ał - powiedział wbity twarzą w piach okularnik.
- Nic ci nie jest? - spytała wystraszona Julia.
- Mnie nic. Ale moje okulary... - wychrypiał okularnik wyciągając z piachu jakieś połamane szczątki. - Na szczęście mam drugie. Ale zostały w szafce, w budynku na kolonii.
- To twoja wina! - zawołała Julia i wstała. - Ty głupku! Idź sobie stąd! I nie patrz!
- Przecież ja nic nie widzę! - parsknął okularnik. - Boże, czemu te laski są takie głupie!
Julia powiedziała, że zaraz przyjdzie i faktycznie, po minucie czy dwóch podeszła do okularnika i poleciła mu iść za nią.
- Nic nie będziesz widział na koncercie – odezwała się Julia.
- Został mi jeszcze słuch.
- Dobrze, że nie jedziemy do kina...
Szli tak przez las i szli, aż nagle Julia się zatrzymała. okularnik, który się tego nie spodziewał, wpadł nosem na jej plecy.
- Co się stało? - spytał poirytowany. Julia nie odpowiedziała. Wyjrzał zza jej pleców. Las się skończył, stali na brzegu szosy. Był i znak, że zakręt, i przesieka, w której stał radiowóz. Wszystko. Tylko autokaru nie było.
Zostawili ich.


--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen

 

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka