Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
1306
BLOG

Holocaust dla opornych

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 10

Pierwsza zauważyła to babcia Łukaszka. Zbulwersowana wkroczyła do pokoju, gdzie reszta rodziny oglądała telewizję.
- Gdzie jest Łukasz? - spytała babcia strasznym głosem.
- Tu jestem. A co się stało?
- I ty jeszcze pytasz?! Co to jest?! Skąd to masz pytam się?!
- W szkole dawali. Wszystkim.
- Zobaczcie tylko co on przyniósł ze szkoły! - głos babci trząsł się ze złości. - Jak mogą ich uczyć podobnych okropieństw?! I to w takiej formie?! To jest skandal!
Siostra Łukaszka wzięła przyniesioną przez babcię książkę i zaczęła ją przeglądać. Była to niewielka broszurka, napisana duża czcionką i z rysunkami w typie bajkowym. Nosiła ona tytuł "Holocaust dla opornych". Siostra zaczęła czytać.

Daleko, za górami, za lasami była sobie plaża. Zjechało się raz mnóstwo ludzi, w tym i Polak, i zaczęli się kąpać. Ale okazało się, że na plaży jest jeden wysoki blondyn o niebieskich oczach. Nie lubił dzieci, a jednego w szczególności. Biegał za nim i krzyczał, że je zabije. Nikt nie reagował, nawet matka dziecka siedząca daleko, pod samymi wydmami. Nagle blondyn złapał dziecko i zaczął je topić, tuż koło koca, na którym siedział Polak. Polak się rozejrzał, ale nikt nie zainteresował się tym napadem. Blondyn groził zresztą, że jak ktoś mu przeszkodzi, zrobi z nim to samo co z dzieckiem. Wreszcie porzucił nieprzytomne dziecko i poszedł po łopatkę, żeby je zakopać. Polak jeszcze raz się rozejrzał - nikt się nie interesował. Podkradł się do dziecka i delikatnie je ocucił.
- Poszedł - szepnął do dziecka. - Uciekaj!
- Nigdy pana nie zapomnę - szepnęło dziecko i pobiegło z stronę matki.
Kiedy wrócił blondyn z łopatą i zobaczył, że nie ma jego ofiary, wpadł w szał i zaczął turbować innych plażowiczów. Dopiero wtedy ludzie się ruszyli i wspólnymi siłami jakoś go obezwładnili.
A potem do Polaka podeszła mama uratowanego dziecka prowadząc je za rękę.
- To pan je uratował? - spytała.
- No, tak - odparł Polak spodziewają się pochwał.
- Acha. Więc gdzie są jego klapki?
Polak osłupiał a mama dziecka przeszła do ofensywy.
- Gdzie są jego klapki plażowe?! Wie pan ile to kosztuje?! Niech się pan nie wypiera! Mam świadków!
- Ale... Ja mu życie uratowałem!
- Co tam życie! Klapki ważniejsze!
- To on, mama! – wtrąciło dziecko. – Nigdy pana nie zapomnę!
- Niech się pan nie jąka tylko odpowiada! –żądała mama. - Albo zapłaci za nie! A najlepiej jedno i drugie! Złodziej klapek! Złodziej klapek!
I wszyscy ci, którzy wcześniej w ogóle nie interesowali się bitym dzieckiem zaczęli wołać "Złodziej klapek". A najgłośniej wołał wysoki blondyn.

- Koniec - siostra Łukaszka zamknęła okładki książeczki. - Dziwna ta bajka. Tytuł był, że Holokauście, a w środku nie było o nim ani słowa. To jest skandal.
- To wręcz niesłychane. Trzewioszarpiące - mama Łukaszka była czerwona na twarzy z oburzenia. - Toż to jawny antysemityzm. To jest skandal. Takie ksiązki należy palić przed napisaniem!
- Palenie książek to jest skandal - wtrącił tata Łukaszka.
- A zauważyliście, że tylko Polak jest Polak, a inne nacje nie są wymienione? - spytał dziadek Łukaszka. - Hańba! Niech ich ujawnią! To jest skandal!
- Najlepsze jest na końcu - odezwał się wreszcie Łukaszek.
- Przecież doczytałam bajkę do końca - powiedziała urażonym głosem siostra.
- Bajkę tak, ale nie książkę - Łukaszek otworzył tylną okładkę. Była tam stopka redakcyjna. Ksiązka została wykonana w Zakładach Drukarskich O.D.E.S.S.A. a wydana przez Przedsiębiorstwo Hologram.

 

--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka