Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
780
BLOG

Śmierć i podatki

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 16

Właściwie to tata Łukaszka nie widział jak się to stało. Kiedy dojeżdżał do osiedla widział już, że stało się coś poważnego. Na jednej z ulic błyskały się niebieskie światła, stała straż pożarna, policja, karetka. I oczywiście gapie.
Zaparkował auto na parkingu i miał iść w stronę bloku, gdy pomyślał, że w domu na pewno będą go wypytywać co się stało. Postanowił więc, że też podejdzie i rzuci okiem.
Tylko jeden rzut.
Kupa złomu wbita w latarnię była kiedyś samochodem, i to dużym, dobrym i drogim samochodem.
- Na biednego nie trafiło - skomentował ktoś.
- Dobrze, że tylko on jeden i nie zahaczył nikogo na chodniku - powiedziała jakaś pani. - Przecież on jechał jak wariat! Co ja mówię: jechał! On leciał!
Kierowcą zajmował się personel karetki.
- To będzie cud jak on wyjdzie z tego - mówili gapie.
Tata Łukaszka uznał, że dosyć już widział i wycofał się. Zmierzał w stronę bloków, gdy z krzaków koło śmietnika usłyszał cichy acz wyraźny głos:
- Hiobowski, chodź no tu.
Tata Łukaszka ruszył w stronę zarośli zdecydowanym krokiem. Już chciał powiedzieć, że nie życzy sobie być wołanym po nazwisku przez nie wiadomo kogo, ale słowa zamarły mu na ustach. W krzakach stała odziana w zakonny habit Śmierć.
- No co się tak patrzysz - ofuknęła go Śmierć. - Pomożesz mi. Weź to otwórz.
Na zmieni stała długa walizka. Tata Łukaszka szczęknął zamkami. Pokrywa się uchyliła. Wewnątrz, otulone miękką wyściółką spoczywało coś na kształt drążka teleskopowego do wałka malarskiego. Śmierć wyjęła drążek, rozciągnęła go na pełną długość i powiedziała do taty Łukaszka:
- Weź no go przytrzymaj - i sięgnęła do walizki. Odgarnęła jaką przekładkę i wyjęła piękne, nowe, błyszczące ostrze kosy.
Tata Łukaszka poczuł, że robi mu się słabo.
- Nie mdlej mi tu! - Śmierć mocowała się z ostrzem wsuwając je w nacięcie na drążku. - Podaj mi lepiej płaski klucz trzynastkę!
Tata podał, a Śmierć zaczęła energicznie przykręcać ostrze.
- A... To... Po co? - zapytał ochryple tata Łukaszka.
- No jak to po co, przecież widziałeś wypadek?
- Widziałem.
- To co się głupio pytasz? - rzuciła Śmierć i w tym momencie rozległ się dźwięk komórki. - Potrzymaj to, ino uważaj na palce. I nie dotykaj ostrza!
Śmierć wyciągnęła telefon, popatrzyła i mruknęła:
- Przesuń mi Hiobowski palcem po ekranie, bo ten smartfon słabo na kości reaguje - i pomachała kościstymi palcami.
Tata Łukaszka posłusznie mazgnął palcem przez ekran. Śmierć wsunęła rękę z telefonem pod kaptur i mruknęła:
- Halo.
Dłuższą chwilę trwało milczenie, po czym Śmierć powiedziała:
- Rozumiem. No tak, rozumiem. Nie, nic nie mówię. No.
Wyjęła telefon spod kaptura, spojrzała na niego z niechęcią i wrzuciła go do kieszeni.
- Kto dzwonił? - nie wytrzymał tata Łukaszka. - Widziałem coś na wyświetlaczu... Jakaś Lucy?
- Jakaś Lucy - powtórzyła ciężko Śmierć. - Oj, żeby on to słyszał... Trzymaj mi ten drążek, durniu i ile razy mam ci powtarzać, żebyś uważał na palce!
Znowu zaczęła machać kluczem przy ostrzu, po czym delikatnie je zdemontowała i złożyła w walizce.
- Jak to? - osłupiał tata Łukaszka.
- Ano tak to.
- I... Co teraz będzie?
- Będzie cud - stwierdziła poirytowanym głosem Śmierć.
- Jak to? - tatę Łukaszka z wolna ogarniał gniew. - Bo co, bo bogaty? Przecież zawsze się mówiła, że na tym świecie nie ma sprawiedliwości, za to będzie na tamtym! A to tak?!
- No co ja ci poradzę Hiobowski - Śmierć powolnymi ruchami skracała drążek teleskopowy. - Ja tylko wykonuję rozkazy.
- Zawsze się mawiało, że pewne są tylko dwie rzeczy, śmierć i podatki! - gorączkował się tata Łukaszka. - A tu się okazuje, że nawet i śmierć?
- Nie gorączkuj się tak Hiobowski. Przecież zawsze zostają ci jeszcze podatki...
--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka