Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
757
BLOG

Stuprocentowa charytatywność

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 6

- Nie ma - oświadczył z mocą tata Łukaszka.
- Nie ma - przyznał po dłuższym namyśle Kubiak, kolega taty Łukaszka z pracy.
- A ja wam mówię, że jest! - zawołał ich szef i palnął pięścią w ekskluzywny blat ekskluzywnego biurka. - Jest organizacja charytatywna, która ma stop procent wydajności! Sto procent skuteczności! Zero kosztów! I co więcej, jest w niej nasz pracownik! Natychmiast proszę udać się do niego i zbadać sprawę!
- Na którym piętrze pracuje? - spytał z głupia frant Kubiak.
- Niech pan nie udaje idioty! Gdyby był w pracy to bym go wezwał! Jest w domu, ma urlop. Natychmiast proszę udać się do niego i wybadać sytuację!
I pojechali.
Pracownik mieszkał w jednym z bloków na miejskim osiedlu. Zadzwonili domofonem. Pracownik ich wpuścił, weszli do mieszkania.
- Chcielibyśmy mówić z kimś z organizacji charytatywnej - zagaił tata Łukaszka.
- Może z prezesem?
- Może być z prezesem.
- To momencik - pracownik założył marynarkę i powiedział:
- Słucham.
- Prezes to pan??? - błysnął inteligencją Kubiak.
- Tak.
- Czym się zajmuje organizacja? - chciał wiedzieć tata Łukaszka.
- Wozimy różne rzeczy potrzebującym.
- Skąd pan wie co i komu?
- Wyszukuję ich w internecie.
- Organizacja ma swój komputer, internet...?
- Nie, nie. Korzystam z internetu na komputerze w waszej firmie podczas godzin pracy. Dzięki temu wyszukiwanie mam za darmo!
- A kto jeszcze pracuje w organizacji?
- Księgowy i kierowca.
- To może porozmawiamy z księgowym...
- A proszę bardzo - i pracownik ściągnął marynarkę, po czym założył zarękawki. - Słucham.
- Księgo to też pan???
- A co? Nie wolno?
- No wolno, ale... - tata Łukaszka potarł czoło. - Jak się kształtują zarobki w organizacji?
- Wcale się nie kształtują!
- To znaczy?
- Wszyscy w organizacji pracują charytatywnie.
- Ale musicie z czegoś żyć!
- Tak. Ja żyję z etatu w waszej firmie.
- A jakieś koszta są? - wtrącił się Kubiak.
- Nie ma. Żadnych. Mamy sto procent charytatywności!
- To jest niemożliwe, przecież coś wozicie, koszty samochodu, ubezpieczenia, paliwa...
- Proszę porozmawiać z kierowcą.
- Chętnie.
- To moment - pracownik zdjął zarękawki i założył kamizelkę odblaskową. - Słucham.
Tata Łukaszka i Kubiak nie byli nawet specjalnie zaskoczeni.
- Jeżdżę wszędzie samochodem z waszej firmy spalając wasze paliwo - wyznał szczerze pracownik w roli kierowcy. - Dlatego nie generuję żadnych kosztów!
Tata Łukaszka wraz z Kubiakiem pokręcili głowami ze zdumienia i wrócili do firmy.
- ...naprawdę nie mają żadnych kosztów - relacjonował tata Łukaszka i opowiedział jak to jeden pracownik w trzech rolach wspomaga się ich firmą.
- A ile dobra uczynił! - rozrzewnił się Kubiak. - Jedna rodzina w Świnoujściu taboretu nie miała to sam im z Soliny przywiózł! Bohater!
A ich szef nazwał pracownika nie bohaterom, tylko zupełnie inaczej i odparł, że on akurat widzi te koszty i to spore.

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka