Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
874
BLOG

Człowiek poczwarka

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 8

Trwała Największa Kwesta.
Od jakiegoś już czasu przedłużono jej termin. Kiedyś był jeden dzień, potem wekeend, a od niedawna cały tydzień.
Hiobowscy szli przez miasto. Mama Łukaszka upajała się atmosferą miłości i beznienawiści. I nagle to jej upajanie się zostało brutalnie przerwane, bowiem Hiobowscy wpadli na człowieka poczwarkę.
Nie, nie chodzi tu o lidera opozycji porównywanego w "Wiodącym Tytule Prasowym" do robactwa, lecz o znanego performera. Słowo performer oznaczało dorosłego człowieka bez rodziny i przyjaciół, który był zatrudniony na państwowym etacie przez kogoś znajomego i spędzał czas robiąc z siebie publicznie pośmiewisko. Ów performer był znany, gdyż tak nagle zaczął o nim pisać "Wiodący Tytuł Prasowy" rok temu opisując pięć lat jego nieznanej nikomu działalności.
A znanego performera określano mianem człowieka poczwarki, ponieważ często się za poczwarkę przebierał. I w kostiumie owym nawiedzał różne uliczne zgromadzenia. A poczwarka dlatego, że chciał wykazać poczwarność owych zgromadzeń.
Tak oto opowiadała mama Łukaszka swoim bliskim, kiedy to nachylali się nad leżącym na choniku przebierańcem.
- Czy pan coś tu perforuje? - spytała zaciekawiona siostra Łukaszka.
- Pobili mnie! - poskarżył się zbolałym głosem człowiek poczwarka. - Skatowali!
- Nic nie widać - sprawił mu przykrość dziadek Łukaszka. - Czy jest pewien, że...
- Oczywiście! Brutalnie mnie uderzono w twarz! Niech państwo zobaczą, wargi mi spierzchła nawet!
- Straszne. Trzewioszarpiące - przejęła się mama Łukaszka. - Kto tego dokonał? Banda łysych kibiców hajlujących...
- Nie, to była dwunastolatka.
Zapadła niezręczna cisza.
- Dziewczyna? Dwanaście lat? - Łukaszek był rozbawiony.
- Może dla ciebie, chłopcze, przemoc to rzecz zabawna, ale dla mnie nie! Po pierwsze: nie spodziewałem się! A po drugie: ona była bardzo wysoka! Prawie mojego wzrostu!
Hiobowscy nadal byli rozbawieni.
- Gazem mnie popsikali! - dorzucił człowiek poczwarka.
- Oj, to zmienia postać rzeczy - oburzyła się babcia Łukaszka. - Jaki to był gaz? Pieprzowy? Musztardowy?
- Ja się na babskich dezodorantach nie znam, ale chyba lawendowy...
- Wy jesteście antysemici bez serca - ofuknął swoją rodzinę mama Łukaszka. - Jak się możecie śmiać z pana! Jak się możecie śmiać z przemocy! Pomogę panu wstać. Te odnóża pewno panu przeszkadzają.
Człowiek poczwarka podziękowała mamie i przy jej pomocy z trudem wstał.
- Pytaliście się, czy ja tu performowałem. Tak, robiłem tu wykon. Walczyłem w obronie ulic, tych ulic. Nawet tej konkretnie. Została ona bowiem zawłaszczona, zaśmiecona jednym konkretnym symbolem. Nie służy już ona do komunikacji lecz do zupełnie innej czynności. Ja chciałem przywrócić ją do stanu normalnego, by znów można było po niej jeździć. I co? Jedna z nich mnie napadła!
- I padł pan ofiarą antysemickiego skowytu! - podjęła mama Łukaszka. - A pan przecież jest nie byle kim, lecz ogólnie znanym kontrowersyjnym artystą! I podjął pan trudny lecz piękny, ważny i drażliwy temat! Tacy jak pan kształtują naszą świadomość!
- Co z tą ulicą? - spytał tata Łukaszka. - Bo nie rozumiem...
Człowiek poczwarka się zirytował.
- A co tu rozumieć! Oni zawłaszczają przestrzeń publiczną! Zapychają ulicę! Autobus niedawno nie mógł przejechać, bo tylu ich tam było! A co będzie jak ktoś zachoruje? Karetka nie dojedzie i umrze!
- Jak się ulica panu nie podoba, to niech pan siedzi w domu i ogląda telewizję - burknął dziadek Łukaszka.
- Nie mogę! - zawył nieszczęśliwym głosem człowiek poczwarka i mackami złapał się za czułki. - Ich tam pełno! Co to za kraj! Mam prawo do nieoglądania ich w telewizji!
- Wie pan co - odezwała się koncyliacyjnie mama Łukaszka. - Ale przecież faktycznie nie musi pan włączać telewizora. W ten sposób nie będzie pan bombardowany przez kościół katolicki...
- Przez co?
- No, przez kościół. Bo to o nim pan mówi, prawda?
- Ależ skąd! Mówię o Największej Kweście! Są setki, tysiące ludzi wierzących w to jak w religię! Stygmatyzują przestrzeń publiczną swoim symbolem! Dzielą ludzi na tych co tan i na tych co nie! Co gorsza...
Ale człowiek poczwarka nie dokończył. Mama Łukaszka krzyknęła kontrowersyjnemu artyście, że cierpi on na poważną dysfunkcję mózgu i ma natychmiast szybko się oddalić.

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka