Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
941
BLOG

Jak tata Łukaszka w komisji był

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 5

Tata Łukaszka został w to wmanewrowany wbrew swojej woli.
- Bo pan jeszcze nie był! - nalegała pani Sitko, dozorczyni w bloku, w którym mieszkali Hiobowscy..
- No i co z tego?
- Bo pan taki mądry!
- No i co z tego? Przecież wystarczy zsumować...
- Nie, proszę pana, nie wystarczy - pani Sitko złapała go za rękę. Oczy jej błyszczały gorączkowym blaskiem. - Pan chyba nie zdaje sobie sprawy jak to wygląda!
Tata Łukaszka stwierdził, że faktycznie, sobie nie zdaje i zgodził się wyłącznie z ciekawości.
Na początku tata Łukaszka żałował, bo było bardzo nudno.
- Oby pan nie wykrakał - wzdrygnęła się pani Sitko. - Już wielokrotnie byłam w komisji wyborczej, ale przewodniczę pierwszy raz. I jeśli ma być takj, jak zazwyczaj to...
I pani sitko aż się wzdrygnęła. Tata Łukaszka był mocno zaintrygowany, ale ku jego rozczarowaniu, nadal nie działo się nic. Ludzie przychodzili, głosowali i wychodzili.
Wreszcie minęła oznaczona godzina, głosowanie się skończyło. Wtedy też skrzypnęły drzwi i do lokalu wyborczego weszło kilka osób, w tym jedna na wózku inwalidzkim.
Komisja zafalowała niespokojnie.
- O rany - odezwała się pani Sitko zduszonym głosem. - To oni!
- Kto? - szepnął tata Łukaszka.
- Obserwatorzy z komitetów wyborczych... Będą asystować przy zliczaniu głosów.
- To będziemy liczyć ręcznie?
- Ależ skąd! Na tabletach!
Tata Łukaszka się odprężył, ale przedwcześnie, bowiem okazało się, że pojęcie liczenie na tabletach oznaczało w praktyce coś innego, niźle on sobie w swej teorii wyobrażał.
- Jeden - oznajmiała pani Sitko oglądając kartę do głosowania z głosem na jednego z kandydatów.
- Jeden - odpowiadał członek komisji który zbierał głosy na tegoż kandydata pracowicie wklepując do tableta kolejną jedynkę.
Tata Łukaszka wył i rzęził w duchu.
Nadeszła trzecia rano.
- Głosy już policzone - oznajmiła mu ochrypłym szeptem pani Sitko. - Teraz to, czego się najbardziej obawiałam...
- Teraz? - zdumiał się tata Łukaszka. - Przecież jak głosy policzone to już koniec, prawda?
- Nie, nieprawda.
- Ach tak, zapomniałem, przecież trzeba przesłać dane na serwer...
- Oj, panie Hiobowski, widać, że pan nigdy nie był w komisji, już od ładnych paru lat nie używa się serwerów. Nie dość, że opóźniały, że się zacinały, to co gorsza zaczęły się mylić. Nie, nic na serwer nie wysyłamy!
- No to co jeszcze nam zostało...? - spytał zdumiony tata Łukaszka, a obserwatorzy radośnie zakrzyknęli:
- Współczynniki!
Niczego nie rozumiejącego tatę Łukaszka zasadzono za jednym z tabletów.
- Bo pan taki mądry! - podlizywała się pani Sitko. - Jak się pan szybko uwinie, to zdążę na powtórkę programu "Rolnik szuka męża"!
- Przecież to o ósmej rano! - przeraził się ktoś.
- Myślę, że zdążymy - oświadczyła pani Sitko zwycięsko. - Do dzieła!
Tata Łukaszka przejrzał listę wyników, a gdy podniósł oczy to przed nim już stał jeden pan.
- Słucham? - zapytał niepewnie tata Łukaszka.
- Jestem z Komitetu Nasze Ręce W Waszych Kieszeniach - oznajmił pan, nabrał oddechu i wypalił:
- I jestem gejem!
- Powinien pan zmienić nazwę na Moje Ręce Na Waszych Pośladkach - rzucił ktoś z obserwatorów.
- Co mnie to... - tata Łukaszka wzruszył ramionami.
- Jak to co, trzeba pomnożyć jego głosy przez trzy, coś jak w skokach narciarskich - poinformowała go pani Sitko. - Następny!
- Jestem z Komitetu Ręce Do Góry! - poderwał się jakiś pan. - Za to, że jestem opresyjnie nękany przez okupacyjny twór zwany państwem należy mi się współczynnik...
- Ja reprezentuję komitet Słabe Nogi Silne Ręce - zawołał pan na wózku inwalidzkim. - Żądam uwzględnienia współczynnika wiatru! niech pan nie robi takich oczu! Wie pan jak ciężko jechać na wózku pod wiatr! Ale nadejdzie wiatr przemian i...
- A ja jestem z Komitetu Silna Ręka! Państwa nie ma, ale będzie i ja... my je przywrócimy! I żądam współczynnika uwzględniającego mój niski wzrost!
- Jestem z Komitetu Lepkie Ręce i chciałbym zaznaczyć, że niczego mi nie udowodniono, zatem współczynnik za niekaralność...
- Reprezentuję Komitet Ręce Ręce Ence Pence. Wszyscy uważają mnie za szurniętą i tytułem rekompensaty należy mi się współczynnik...
- Ręka Rękę Myje to Komitet, który zawsze promuje wartości rodzinne, co powinien pan uwzględnić biorąc współczynnik...
- Dwie Lewe Ręce to komitet promujący kandydatów, którzy są na lewo od tych, co są na prawo. Proszę pana, my zawsze byliśmy mocno związani z państwem, szczególnie przez różnego rodzaju dotacje i subwencje... Więc może jakiś współczynnik...
- A ja z kolei reprezentuję Komitet Wszystkie Ręce Na Pokład i zgodnie z ustawą o zgromadzeniach należy nam się współczynnik...
- A ja jestem z Komitetu Ręce Po Łokcie We Krwi Niewiernych i jak nam nie dacie współczynnika to wysadzimy w powietrze przystanek autobusowy!!!
Tata Łukaszka mnożył, sumował i ocierał pod z czoła. Wreszcie oznajmił:
- Skończyłem...
- Wpół do siódmej. Szybko poszło! - rzekła zadowolona pani Sitko i podeszła do taty Łukaszka. - O! A to co! Nie no, panie Hiobowski, co pan narobił?!
- Tak wyszło.
- Wyszło, wyszło... Wyszło na to, że mamy już Radę Osiedla, mamy już Sejmik Osiedla, a Marszałka Osiedla nadal nie możemy wybrać. Znowu remis. Potrzebna będzie kolejna tura. Która to już? Ósma chyba.

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka