Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
969
BLOG

Pod zakręconym pedałem, część 1

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 26

Było piękne, listopadowe, popołudnie, a cały kraj żył tym, że poseł opozycji kupił jedną papużkę nierozłączkę.
- Co za antysemityzm! - szlochała mama Łukaszka.
Tata Łukaszka wtrącił coś nieśmiało o zapaści w energetyce.
- Milcz, ty ciemnogrodzie o kamiennym sercu! - zagrzmiała mama. - Podobny sadyzm u przedstawiciela narodu jest najważniejszym problemem tego kraju! Jak można kupić tylko jedną nierozłączkę! Przez takich ludzi ten kraj wygląda jak wygląda! Przecież oni blokują wszystko, i reformy i rozwój, no wszystko! Niech no tylko opozycja przestanie rządzić to od razu będzie żyło się lepiej! Ale nie, oni nie odejdą, nadal będą szkodzić wszystkim i wszystkiemu, a to z wrodzonego sadyzmu, który objawia się kupowaniem pojedynczej nierozłączki! I dlatego to takie ważne! Rozumiesz?
- Nie - odparł lekko skonfundowany tata Łukaszka.
- To zbieraj się! - zawołała mama Łukaszka. - Już ja zabiorę cię do takiej osoby, która ci to wszystko wytłumaczy!
I chociaż tata Łukaszka protestował, na nic się to nie zdało. Musiał jechać i już.
Wyszli zatem przed blok, wsiedli do auta, tata Łukaszka chwycił za kierownicę i ruszyli.
- A dokąd? - zapytał tata.
- Ulica Gałkomuszkatołowa.
- Że co???
Mama zaczęła wyjaśniać, że to w kompleksie nowych osiedli, które właśnie powstają na peryferiach miasta, ale niewiele to dało. Wkrótce się zgubili.
- Taka to ta twoja nawigacja - prychnęła z pogardą mama Łukaszka.
- Widocznie to nowa ulica, nie ma jej jeszcze w bazie danych...
- Zginąłbyś ty beze mnie - westchnęła mama. - Czekaj, tam ktoś idzie, spytam się.
Chodnikiem szedł jakiś starszy pan.
- Ulica Gałkomuszkatołowa? Musicie skręcić w lewo.
- Wydaje mi się, że w prawo - zaoponował tata Łukaszka.
- Wydaje ci się - zakpiła mama. - Na razie to błądzimy po osiedlu i nie możemy jej znaleźć, tak dobrze ci się wydaje. A pan na pewno wie, gdzie ona jest, prawda?
- No... nie - przyznał pan. - Ale jak mówię, że trzeba skręcić w lewo, to trzeba.
- Dlaczego?
- Jestem aktorem, kiedyś grałem żeglarza, wiem wszystko o gałkach muszkatołowych. My, Polacy, nienawidzimy gałek muszkatołowych.
- No widzisz, jak dobrze trafiliśmy, to autorytet!~- ucieszyła się mama Łukaszka.
- Co ma żeglowanie do gałek muszta... ka...
- Nawet nie umiesz tej nazwy powtórzyć, a go krytykujesz!
- Ja mam rację - powtórzy aktor.
- A to dlaczego, przecież sam pan...
- Miałem raka - oświadczył uroczyście aktor.
Zapadła cisza.
- Teraz to naprawdę musimy skręcić w lewo - mama nerwowym szeptem upomniała tatę. - Przecież nie będziesz podważać zdania kogoś, kto miał raka?!
Tata Łukaszka zacisnął zęby, zaklął cicho i skręcił w lewo. Nie znaleźli szukanej przez siebie ulicy. Musieli spytać jeszcze kilka osób, aż dojechali w miejsce, w które dotarliby gdyby po spotkaniu z aktorem skręcili w prawo.
- Widzisz! - triumfował tata Łukaszka.
- Och jej, ziemia jest okrągła, też byśmy dojechali gdybyś był konsekwentny i po skręcie w lewo jechał cały czas prosto. To twoja wina - zareplikowała mama Łukaszka wysiadając. - Dziwnie tutaj. Tyle miejsce do parkowania...
- Bo tu nie ma żadnych samochodów - powiedział cicho zaskoczony tata Łukaszka i również wysiadł.
Pomylił się, bo wśród kompletnie pustych ulic, na hektarach pustych miejsc parkingowych, pomiędzy ścianami bloków, za skrzyżowaniem stał jeden samochód. Była to taksówka. Jej kierowca na widok taty Łukaszka zaczął zdradzać silne objawy paniki. Wytrzeszczył oczy, zaczął machać rękami i krzyczeć "co pan tu robi", "czy pan zwariował" i "niech pan stąd prędko ucieka".
- Czemu? - spytał zaniepokojony tata.
- Co pan, nie wie pan gdzie pan jest? Wjechał pan prosto w paszczę lwa! Tu mieszkają... One!
- One czyli kto?!
Ale pan taksówkarz nie zdążył już niczego wyjaśnić, bo do jego auta podeszła jakaś pani.
- To pana taksówka? Panie, jak pan zdał egzamin z topografii miasta?
- Nie musiałem - rzekł z dumą taksówkarz. - To wolny kraj i każdy ma prawo jeździć taksówką i żadne szykany w postaci egza...
- I to jest właśnie efekt - przerwała mu zagniewana pani. - Od pół godziny szukam pana po całym osiedlu, mimo że zamówiłam taksówkę pod dom! A pan stoi na Topinamburowej!!!
- To pani wina! Podaje pani jakąś ulicę, której nie ma!
- Jak nie ma jak jest!
- Gdzie? Niech mi pani pokaże tabliczkę gdzie jest ulica Salsefii!!
- E... No może jej jeszcze nie być - wycofała się pani. - Nazwę zmieniliśmy dopiero w zeszłym tygodniu...
- Przepraszam, zmieniliście? - wtrącił się tata Łukaszka.
- Tak proszę pana. Poprzednio nazywała się ulica Skorzonery.
- Taką ulicę to ja znam - zaznaczył pan taksówkarz.
- Ale dlaczego zmieniliście tę nazwę? - spytał tata Łukaszka. - Co wam ten Skorzonera zawinił?
- Widać, że nie ogląda pan programów kulinarnych w Najlepszej Telewizji - pani pogardliwie wydęła wargi. - To takie warzywo.
- Co wam warzywo winne? Czemu skorzonera była zła?
- Gimbaza nie umie ortografii - zauważył złośliwie taksówkarz, który nie mógł przeboleć przytyku o topografii.
Pani się zagotowała.
- Po pierwsze, poprzednia nazwa była zła, bo jednoznacznie kojarzyła się z jątrzeniem, dzieleniem, polityką i opozycją. Po drugie, nowa nazwa jest dobra, bo kojarzy się z "selfie". A po trzecie, określenie "gimbaza" uwłacza mi. Jakie pan ma wykształcenie? Ma pan chociaż średnie? Bo ja proszę pana jestem doktorantką!
- Pewno socjolożka - mruknął tata Łukaszka.
- Nie, proszę pana!
- To pewno psycholożka - spróbował taksówkarz.
- A i owszem, ale nie widzę w tym powodu do śmiechu. To jest poważna nauka proszę pana. Ona tłumaczy świat, zachowanie ludzi, wiele rzeczy. Na przykład pan: dlaczego ma pan takie wielkie auto?
- To taksówka. Zmieści się dużo bagażu.
- Nie proszę pana, pan ma po prostu małego penisa.
Zapadła cisza przerwana charczeniem taksówkarza, który nieudolnie próbował ukryć śmiech.
- A ja mam małe auto - rzuciła tata Łukaszka.
- No i pan też ma małego penisa i jest na dodatek biedny.
- Co? Jak to?
- Nawet pana nie stać, żeby sobie kupić duże auto.

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka