Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
867
BLOG

Nowe oblicze PUPy

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 8

Ludzie zawsze się czegoś bali. Starzy KGB, ci w średnim wieku WKU, a młodzi PUP. Na przykład młody Sitko, syn dozorczyni.
- Jak można bać się pup? - zdumiał Łukaszek.
- Pewno gej - westchnął okularnik z trzeciej ławki.
- Chyba odwrotnie - zaprotestował Gruby Maciek. - Geje właśnie lubią pupy, takie przynajmniej jest moje zdanie, co nie?
A młody Sitko, do którego właśnie skierowane było to pytanie, zaczął krzyczeć, że to kompletna pomyłka, bo PUP to skrót. To Powiatowy Urząd Pracy.
- I co tam dają? - zapytał ciekawy Gruby Maciek.
- Pracę - odpowiedział okularnik.
- Kawę - odpowiedział jednocześnie Łukaszek.
Młody Sitko machnął tylko ręką i poszedł do PUPu właśnie. Wszedł do budynku i udał sie recepcji. Tam skierowano go do pani, która miała mu znaleźć jakieś zajęcie. Stało już w kolejce kilka osób.
- Pan już pracował? - upewniał się szeptem facet stojący przed młodym Sitko. - Bo słyszałem, że trwale bezrobotnym mają odbierać tapczany. No bo co robi bezrobotny? Nic tylko leży na tapczanie. Więc w ten sposób... O, moja kolej!
Przyszła kolej i na młodego Sitko. Zasiadł przed panią urzędniczką.
- Nazwisko? - spytała zmęczonym głosem pani. - Pracował pan ostatnio?
- Tak. Jako worker.
- Mówi się łorker, proszę pana, wu wymawiamy jako eł. I czym się pan zajmował?
- Ładowałem łorki ze śmieciami na śmieciarkę.
Pani spojrzała na niego uważnie i sięgnęła po kartonową teczkę. Wypadła z niej jedna, cienka, pomięta kartka.
- Hmm... - pani wydłużyła się twarz. - Mamy tylko ofertę sprzątania, ale nie wiem czy będzie pan zainteresowany...
- Z wami tak zawsze... - młody Sitko, zniechęcony wstał z krzesła.
- O nie, nie zawsze! - pani zerwała się ze swojego krzesła. W jej oczach płonął ogień. - Koniec z szyderstwami z PUPy, z wieszaniem na nas psów! To już jutro! Jutro pokażemy nasze nowe oblicze! Słyszy pan to radosne kucie młotów? Widzi pan ten piękny pył na oknach? To tam, z tyłu głównego korpusu naszego budynku powstaje nowe skrzydło!
- Ten kolos? - zdumiał się młody Sitko. - Od kiedy skrzydło jest większe od korpusu???
- Orła pan nie widział? - odcięła się pani. - Niech pan przyjdzie jutro! Jutro otwieramy nasz urząd na nowo! Nowe otwarcie, nowe możliwości, nowa praca!
I młody Sitko przyszedł następnego dnia. Wszedł od razu do nowego skrzydła. Otoczyły go młode i kompetentne urzędniczki w nowych, pięknych uniformach, przywodzące na myśl stewardessy linii lotniczych.
- Zaraz wybierzemy panu indywidualnego doradcę - szeptały zachęcająco. - Niech pan tylko pobierze bilet!
Młody Sitko pobrał bilet i zasiadł w wielkiej, jasnej sali recepcji pełnej ludzi podnieconych nową nadzieją. Jednak nie wszystko było takie nowe, bo rozumienie słowa "zaraz" zostało po staremu. Po kwadransie jego kod wyświetlił się na jakimiś drzwiami. Młody Sitko runął w tamtym kierunku, ale okazało się, że za nimi jest męska toaleta. Młody Sitko skorzystał jednak i dobrze zrobił, bo na następne pojawienie się jego kodu czekał ponad pół godziny. Tym razem jego kod zaświecił się nad jednym z nowych, pięknych biurek, przy którym siedziała pani, u której był wczoraj. Młody Sitko podszedł i usiadł naprzeciwko niej.
- No i co? - triumfowała pani urzędnik. - Mówiłam, że będzie inaczej? Mówiłam.
- A jest inaczej? - spytał młody Sitko.
- Ależ oczywiście! - wykrzyknęła radośnie pani. - Niechże pan spojrzy jaki piękny, nowy, nowoczesny budynek! Wszyscy pracownicy zostali specjalnie przeszkoleni przez specjalnych trenerów! Bo stawiamy proszę pana, na budowę relacji urzędnik - petent. Petent musi poczuć się kimś ważnym! Teraz nie będzie już pan szedł za każdym razem do innego urzędnika, tylko do specjalnie wybranego, indywidualnego doradcy! A ten doradca będzie miał w teczce spersonalizowane oferty pracy, co pozwoli uzyskać większą efektywność, no i dzięki temu łatwiej i szybciej znajdzie pan pracę! Czyż to nie piękne?!
- Piękne. A co z tą pracą...?
Pani uśmiechnęła się radośnie i wyciągnęła piękną, oprawioną teczkę z wytłoczonymi literami "SITKO". Otworzyła ją. Wypadła z niej jedna, cienka, pomięta kartka.
- Hmm... - pani wydłużyła się twarz. - Mamy tylko ofertę sprzątania, ale nie wiem czy będzie pan zainteresowany...

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka