Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
1218
BLOG

Jak młody Sitko do pracy poszedł

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 2

Mąż dozorczyni bloku, w którym mieszkali Hiobowscy, pan Sitko, robił to co zwykle. Czyli stał pod osiedlowym marketem i usiłował naciągnąć przechodniów na pożyczkę euro "na bułkę". Szło mu bardzo kiepsko, bo wszyscy już go dobrze znali i wiedzieli, że czego jak czego, ale bułek to pan Sitko akurat nie konsumuje.
I stał tak biedny pan Sitko i dumał nad swym losem i nad tym skąd wziąć brakujące pół euro do najtańszego wina w sklepie, gdy nagle ujrzał swą małżonkę. Biegła ku niemu zaaferowana czymś wielce.
- Pożar! - wystraszył się pan Sitko.
- Ależ sąd! Wręcz przeciwnie! - krzyczała pani Sitko. - przyszedł esemes od naszego syna! Dostał pracę!
Ludzie zaczęli oglądać się za nimi z zazdrością.
- I to nie w administracji jak pierwszy lepszy! - powiedziała pani Sitko do swojego męża tak głośno, żeby wszyscy słyszeli. - Dostał robotę w prywatnym sektorze!
- I co będzie robił? - spytał lekko oszołomiony pan Sitko.
- Przecież dziś jest dopiero pierwszy dzień w pracy! - warknęła pani Sitko. - Dopiero mu powiedzą!
I poszli do domu, a pan Sitko, oszołomiony, myślał przez całą drogę. Jakie to szczęście! Syn wreszcie będzie na siebie zarabiał! Nie trzeba będzie płacić za niego: za telefon, internet, piwo i papierosy! Może nawet na wino dla pana Sitko coś zostanie!
Młody Sitko wrócił późno. Minę miał niewyraźną, to już było podejrzane. I w ogóle nie chciał opowiadać o tym, co było w pracy.
- Na pewno dostałeś tą pracę? - powątpiewał pan Sitko.
- No pewno! - obruszył się młodzian. - Tylko... Jutro mama musisz ze mną pójść. Do dyrektora.
- Umowę podpisać?! - ucieszyła się pani Sitko. - Ale to możesz przecież sam zrobić. Rozumiem, chcesz żeby mama ją sprawdziła przed podpisaniem?
- Nie, chodzi o coś innego - kręcił się na krześle młody Sitko. - Tak, jak w szkole... No wiesz...
- Chyba nie dostałeś nagany? - wystraszyła się pani Sitko, ale jej syn zaciął się i nic więcej powiedzieć nie chciał.
Następnego dnia pani Sitko pojechała razem z synem do zakładu pracy. Tam udali się do gabinetu dyrektora.
- Ach, to pani - powiedziała sekretarka spoglądając na panią Sitko i jej syna rozbawionym wzrokiem. - Proszę, niech państwo wejdą. Pan dyrektor czeka.
Pan dyrektor przywitał panią Sitko i rzekł:
- Proszę pani, pani syn odmawia stosowania się do regulaminu zakładu i przepisów behape...
- Mam swoje prawa! Nikt mi nie będzie rozkazywał! Narzucał światopoglądu! Jest wolność! Tolerancja! - zadeklamował młody Sitko.
Pan dyrektor spojrzał na niego dziwnym wzrokiem i kontynuował:
- Odmówił założenia obuwia ochronnego i stroju roboczego...
- Zmuszanie do noszenia mundurków to gwałt na psychice! - odparł młody Sitko.
- No i w trakcie pracy mało robił, a ciągle bawił się telefonem komórkowym.
- Mój telefon, sam za niego płacę!
- My płacimy, twój tata i ja - sprostowała pani Sitko.
- No i poza tym ja muszę być na fejsie!
- Proszę mi powiedzieć, czy pani syn pracował gdzieś wcześniej? - westchnął pan dyrektor.
- Nie... To jego pierwsza praca - przyznała pani Sitko. - Przedtem chodził do szkoły...
- Tak myślałem. Mogłaby pani zostawić mnie i syna na chwilę samych?
- Oczywiście - pani Sitko powoli wstała i wyszła. Domyślała się co nastąpi.
- Do szkoły też tak przychodziłeś z mamą? - spytał pan dyrektor.
- No jasne!
- A wiesz czym się różni szkoła od pracy?
- W pracy płacą.
- O, jest jeszcze jedna różnica. Co się działo w szkole po takiej wizycie twojej mamy?
- Pan dyrektor mówił "wracaj do klasy".
- No właśnie. I tu jest różnica.
- Jaka?
- Bo w pracy mówią: "spierdalaj".
Kiedy bezrobotny już młody Sitko szedł ze swoją matką do domu dał upust swojej irytacji:
- Ten kraj nie oferuje nic dla młodych, takich jak ja... Mama? Doładujesz mi telefon?

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka