Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
1804
BLOG

Amputacja, Czyli Tregedia Anatomica

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 49

Trzasnęły drzwi od mieszkania Hiobowskich i do pokoju zajrzał Łukaszek.
- No i jak, młody człowieku? - zapytał tata Łukaszka.
- Sto pięćdziesiąt euro - odpowiedział lakonicznie Łukaszek i z ulgą zrzucił plecak w przedpokoju.
- Ja mówię o twoim wypracowaniu z historii.
- Ja też.
Zaczęło się robić nieprzyjemnie.
- Ty se jaj ze mnie nie rób! - krzyczał tata Łukaszka.
- Nie robię - bronił się Łukaszek. - To jest kara jaką mam... Ty masz zapłacić.
- Ja?! Dlaczego?!
- A kto mi napisał wypracowanie z historii?
- Ja, a co? Było złe?
- Dobre.
- To za co ta opłata?
- To jest kara.
- Za co???
- Za pogwałcenie praw autorskich.
- Jakich??? Sam to przecież napisałem!!!
- Ale wkleiłeś mapę z internetu.
- A...! - krzyknął tata Łukaszka i urwał. - Ale szkoła...? Jak...?
- Dyrektor powiedział, że podpisał ustawę o ochronie praw autorskich, żeby nie kraść z internetu...
Tata Łukaszka pokrzyczał jeszcze, powzruszał ramionami i stwierdził, że idą do szkoły. Pan dyrektor nie wpuścił ich do gabinetu, bo okazało się, że przyszło więcej rodziców, którzy też dostali takie rachunki. Wszyscy zgromadzili się w sekretariacie, w towarzystwie pani wicedyrektor, pani pedagog i nauczycieli.
- Dlaczego szkoła nalicza opłaty za prawa autorskie! - krzyczeli rodzice.
- A co, chcą państwo kraść za darmo? - spytał z godnością pan dyrektor. - Ładnych rzeczy uczycie państwo swoje dzieci!
- Na jakiej podstawie szkoła nalicza takie kary?!
- Podpisaliśmy umowę. Musieliśmy! - bronił się pan dyrektor. - Wszystkie szkoły w całym mieście ją podpisały! Jakby to wyglądało, gdyby jedna, jedyna szkoła, czyli my, nie podpisała? Bylibyśmy oazą na pustyni piractwa!!
- O takich rzeczach trzeba informować! - protestowali rodzice. - A nie tak znienacka!
- Jakie znienacka? - obruszył się pan dyrektor. - Prace nad ustawą trwały cztery lata!
- Pierwsze słyszymy!! Czemu nikt tego nie konsultował ze społeczeństwem?!!
- Były konsultacje.
- Z kim?
- Z woźnymi szkolnymi i z twórcami treści internetowych. Co, może to nie społeczeństwo?! - uniósł się pan dyrektor.
Wybuchła straszna awantura. Rodzice machając rachunkami za naruszenie prawa autorskich zaproponowali panu dyrektorowi, żeby włożył je tam, gdzie kończy się jelito grube.
- Ach tak!!! - krzyknął histerycznie pan dyrektor. - W takim razie w ramach protestu ja... Ja... Ja odrąbię sobie nogę!!!
I poszedł do swojego gabinetu.
- On tam ma siekierę - poinformowała wszystkich pani wicedyrektor.
- Po co dyrektor szkoły trzyma w gabinecie siekierę? - spytał głośno tata Łukaszka, ale nikt mu nie odpowiedział. Zamiast tego rozległ się w powietrzu okropny krzyk.
- Zrobił to - pani pedagog była podejrzenie spokojna. Rodzice zbledli i runęli w kierunku gabinetu. Ktoś otworzył drzwi, krzyknął:
- Krew! - i wpadł do środka.
- Lekarza! Pogotowie! - wołali przestraszenie rodzice. Grono pedagogiczne spokojnie wmaszerowało do gabinetu, wzięło pana dyrektora pod pachy i pomogło mu wyjść. Pan dyrektor jęczał, wyraźnie utykał i krwawił z przedziurawionej na czubku skarpetki.
- Nieźle idzie, jak na amputowanego - zauważył tata Łukaszka.
- No wie pan! - obruszyła się pani wicedyrektor. - Człowiek palec stracił, a pan taki małostkowy!
- Miał se obciąć nogę - przypomniał Łukaszek i rzucił się na czworaki. - Gdzie ten palec?
Ale na podłodze leżał tylko smętny, maleńki skrawek paznokcia.
- Pedicure se zrobił! - jęknął rozczarowany Łukaszek.
- Nie mówi się "se" - poprawił go tata Łukaszka. - Czego cię uczą w tej szkole?

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka