Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
309
BLOG

Jedwabny wstyd

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 21

Elegancko ubrana mama Łukaszka weszła do pokoju i zapytała:
- Jak wyglądam?
- Normalnie, a bo co? - odpowiedział pytaniem tata Łukaszka.
- No jak to? Nikt nie widzi? - mam wyczyniała jakieś dziwne pozy eksponując pozostałym członkom rodziny okolice dekoltu. - Nie widzicie co tu mam wpięte?
- To czarne coś? - przyjrzała się uważniej babcia. - Co to ma znaczyć?
- Dziś rocznica jednej z najwstydliwszych kart w dziejach Polski! - promieniała ze szczęścia mama. - Wiecie jakiej?
- As trefl! - wyrwała się siostra Łukaszka. Hiobowskich zatkało.
- Jaki as trefl? - rzekła zdumiona mama.
- No, najtragiczniejsza karta!
- A skąd ty to wiesz? - zainteresowała się babcia.
- Z babci książki do tarota!
- Buahaha! - wybuchnął triumfującym śmiechem dziadek Łukaszka i pokazał palcem babcię. - Ateistka, w wierzy w takie głupoty!
- I co z tego?! I co z tego?! - piszczała pąsowa z gniewu babcia. - Milcz ty katooszołomie! Piłsudski też pasjansa stawiał!
- No a ta rocznica? - wtrącił się Łukaszek.
- Właśnie, rocznica! - przypomniała sobie mama. - Czy mówi wam coś słowo: Jedwabne?
- Jedwabne, ale co? - chciała wiedzieć siostra Łukaszka. - Chustki? Bluzki?
- Samo Jedwabne! Miejscowość taka! - mama drżała z gniewu. - Taka ważna data!
- Jaka?
- Dzisiejsza! Niczego was nie uczą w tych szkołach?! Łukasz! Masz historię?
- Nie.
- Nie kłam! Miałeś w czwartej klasie.
- A... Miałem. Ale teraz nie mam.
- Jak to???
- Bo są wakacje - wyjaśnił Łukaszek i zadowolony założył ramiona za głowę.
- Nie denerwuj mnie! Uczyli was na historii o Żydach i Polsce?
- Tak. Że Żydzi ściągali do Polski, bo była oazą tolerancji.
- Oazą? To u nas były palmy? - zdumiała się szczerze siostra Łukaszka i została wyrzucona za drzwi.
- Osiemnaście lat, a głupie to jak but! Ma to po tobie! - złościła się mama Łukaszka na tatę Łukaszka.
- A, i ci Żydzi oszukali potem Polaków. Na Litwie - przypomniał sobie Łukaszek.
- Na lichwie - poprawił go dziadek chichocząc w ryngraf. Mamę tak ten chichot zdenerwował, że wyrzuciła Łukaszka z pokoju.
- Za co?! - krzyczał oburzony Łukaszek. - To nie ja się śmiałem, tylko dziadek!
- Nieważne!! - przebiła się mama Łukaszka. - Ważne jest to, że dzisiaj jest rocznica tego tragicznego wydarzenia jakim był pogrom w Jedwabnem. Polacy zamknęli Żydów w stodole i ich spalili!
- To było podczas drugiej wojny światowej! Teren był zajęty przez Niemców! - przypomniała babcia. - Niemcy ich zmusili!
- Poza tym nie ma jednoznacznych dowodów... - dodał dziadek.
- Jest dowód! - i mama Łukaszka sięgnęła po argument ostateczny, czyli po "Wiodący Tytuł Prasowy". Na pierwszej stronie pysznił się artykuł Midama-Achnika o Jedwabnem zatytułowany "Wstydźmy się!!!".
- Wybacz moja droga - rzekła lodowato babcia. - Ale Midam-Achnik to nie Kopernik...
- Musimy się wstydzić! Musimy zapłacić! - argumentowała mama Łukaszka. - Hańba na całą Polskę!
- O przepraszam! - spiął się dziadek. - Jednostkowe wydarzenie nie może oczerniać całego narodu! Bo jeśli się weźmie pod uwagę atak na amerykański statek U.S.S. "Liberty", to...
- Nie wiem, doprawdy, o co wy kruszycie kopie - rzekł z niezmąconym spokojem tata Łukaszka jedząc czereśnie. - Sprawa już jest dawno wyjaśniona. Odpowiedzialność za to co się stało, ponoszą Niemcy. Koniec, kropka.
- Na jakiej podstawie?! - zaatakowała mama Łukaszka.
- Czwarta Konwencja Genewska. Za bezpieczeństwo ludności cywilnej na terytorium okupowanym odpowiada mocarstwo okupujące.
Mama Łukaszka zajrzała na "Wiodącego Tytułu Prasowego", ale nie znalazła tam odpowiedzi. Runęła więc w stronę pokoju Łukaszka.
- Nie, nie!!! - rozległ się jego rozpaczliwy krzyk. - Gram teraz!!!
- Ale ja muszę teraz do internetu! - przekrzyczała go mama. Wróciła po minucie.
- Ta konwencja pochodzi z tysiąc dziewięćset czterdziestego dziewiątego roku! - oznajmiła z triumfem. - A Jedwabne było osiem lat wcześniej!
- No to czwarta konwencja haska, artykuł pięćdziesiąty - skontrował ze spokojem tata Łukaszka nadal jedząc czereśnie. I dorzucił za znikającą mamą Łukaszka:
- Ona pochodzi z tysiąc dziewięćset siódmego roku, więc nie powinno być problemów...
- Nie, nie!!! Nie znowu!! - rozległ się krzyk Łukaszka.
Mama Łukaszka wróciła po dłuższej chwili i odczytała z kartki:
- "Żadna zbiorowa kara pieniężna lub inna nie może być nałożoną na ludność za postępki jednostek, za które nie można jej czynić solidarnie odpowiedzialną." Ale wstydzić się można?
- Jak kto chce... - rzekł tata Łukaszka i wypluł pestkę po czereśni do miski.
- Co za chamstwo - skomentowała mama Łukaszka. - Siedźcie tu, jak chcecie. Ja idę spełnić europejski obowiązek! Łukasz! Idziemy!
- Ale ja nie chcę! Gram!
- Bez dyskusji! Idziemy!
Kwadrans później mama wyszła z bloku ciągnąc za rękę. Dotarli do centrum miasta, gdzie pod bilbordem z napisem "Wstydźcie się polscy mordercy!" kłócił się tłum ludzi. W mamę jakby wstąpiło drugie życie. Wzrok jej rozbłysnął, twarz nabrała koloru, oddech stał się szybszy i urywany. Runęła w tłum ciągnąc Łukaszka za sobą i wdała się w polemiki słowne. Głównie koncentrowała się na wyzywaniu swoich oponentów od ciemnogrodu. Ale były też osoby, które uważały jak mama Łukaszka, że ten straszliwy czyn w Jedwabnem popełnili Polacy i powinni wszyscy się za to wstydzić.
- Czy ktoś wie, kto konkretnie to mógł zrobić? - padło pytani z tłumu.
- To zrobiła moja mama! - zakrzyknął gromko Łukaszek. Wszyscy spojrzeli na jego mamę, a ta oblała się krwistym rumieńcem, ścisnęła dygoczące nogi i wybąkała:
- Łukasz... Co ty...
- Chciałem ci zrobić przyjemność - wyjaśnił jej syn. - Bo ty tak lubisz się wstydzić. Zawsze powtarzasz: "wstydźmy się, wstydźmy się". To teraz możesz się wstydzić na maksa!

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka