Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen
211
BLOG

Koguci koklusz

Marcin B. Brixen Marcin B. Brixen Polityka Obserwuj notkę 15

Wszystko zaczęło się od tego, że gazeta "To, co jest" dwa tygodnie temu zaszokowała swoich czytelników strasznym tytułem: "Epidemia!!! Wszyscy umrą!!! Tym razem naprawdę wszyscy umrą!!!" Wkrótce temat podchwyciły inne media, ale i tak prym wiódł nadal "To, co jest". "Przewidzieliśmy to!!!" obwieszczała triumfalnie gazeta, która od paru lat próbowała coś przewidzieć. Z kiepskim skutkiem zazwyczaj, chociaż w przypadku tsunami na Bałtyku przed pięciu laty, to podobno coś tam jednak było.
- Bzdury i ploty - skomentował dziadek Łukaszka. Temat ten nie był poruszany u Hiobowskich aż do momentu, kiedy "Wiodący Tytuł Prasowy" po raz pierwszy napisał o epidemii w artykule pod tytułem "Od tygodnia bijemy na alarm".
- To po prostu straszne! - płakała przerażona mama. Reszta rodziny też chodziła przygnębiona czytając swoje gazety.
- Ale co to właściwie za epidemia? - zapytała siostra Łukaszka miętosząc nerwowo najnowszy numer "Hedonki"
- To koguci koklusz - odpowiedział spokojnie Łukaszek. Rodzinę zamurowało.
- Czy to znaczy, że nie będę mogła uprawiać seksu? - zmartwiła się siostra, ale nikt jej nie odpowiedział, bo wszyscy zainteresowali się Łukaszkiem.
- Skąd ty wiesz o tej epidemii? - spytał podejrzliwie tata.
- Ze szkoły!
- Ratunku! - babcia opadła na fotel. - Przytargali zarazę do szkoły!
Wszyscy odsunęli się trochę od Łukaszka i zażądali wyjaśnień.
- To ten okularnik z trzeciej ławki. Nie było go wczoraj w szkole, a dzisiaj przyniósł usprawiedliwienie. Że go nie było bo był chory. Na koguci koklusz.
- A nie był chory? - upewniała się babcia.
- Nie był.
- To ale musiała być draka...
- Była duża, bo on sobie sam to usprawiedliwienie napisał. Potem ciągle kaszlał i charczał na lekcjach nawet piać próbował, ale nasza nauczycielka nie dała się nabrać - wyznał Łukaszek.
- A jest u was w szkole ktoś chory? - babcia nadal nie mogła się uspokoić.
- Ale co też, przecież w Polsce nie ma przypadków tej choroby - rzekł dziadek. - Na świecie tak, ale nie u nas...
- Jak to nie? - zdenerwował się tata Łukaszka. - W mojej gazecie piszą, że u nas też są!
Każdy zaczął krzyczeć co piszą w jego gazecie, więc idąc za pomysłem babci ułożyli gazety koło siebie. Co tu dużo kryć, dane różniły się i to znacznie.
- Jak tak można? - zdumiał się Gruby Maciek, który również dołożył przyniesiony przez siebie egzemplarz gazety "To, co jest". - Przecież gdyby ktoś czytał tylko jedną gazetę, to nie wiedziałby jak jest naprawdę!
- A jak jest? - wystraszyła się siostra Łukaszka.
- Najlepiej czytać kilka gazet - oświadczył Gruby Maciek.
- A tam - machnął ręką Łukaszek. - Wychodzi to drogo, a poza tym i tak nie wiadomo, czy piszą prawdę. No i co z tego, że masz kilka gazet? Tu piszą, że zmarło dziesięć osób a tu że sto dziesięć. Jak policzyć ilu zmarło naprawdę?
- Zrób średnią - podpowiedział Gruby Maciek.
- Nie umiem - przyznał Łukaszek i zapytał: - Ile jest średnia z dziesięć i sto dziesięć?
- Sto! - odparła błyskawicznie siostra Łukaszka i została równie błyskawicznie wyrzucona z pokoju.
- Tak nie można! - darła się siostra Łukaszka.
- Za dwa lata masz maturę! Do nauki! - krzyknął tata Łukaszka. - Średniej nawet nie umiesz wyciągnąć!
- To nieważne, zostawmy te wyliczenia, te średnie. Liczy się czucie i wiara. Musicie wybrać najbardziej wiarygodne medium i mu zaufać - szeptała kusicielsko mama Łukaszka podsuwając "Wiodący Tytuł Prasowy". - Zobaczcie sami, jeśli piszą, że to pandemia, to nie może być tylko dziesięć ofiar, prawda?
- Równie dobrze może być dziesięć ofiar i nie być pandemii - zauważył Gruby Maciek.
- Nie żebym miała coś do ciebie chłopcze - rzekła chłodno mama Łukaszka. - Ale na pewno twoi nietolerancyjni rodzice tęsknią na tobą. Wynocha ty ciemnogrodzki faszysto!
I Gruby Maciek został odesłany do domu.
- Ja bym proponował odrzucić ekstremę - odezwał się tata Łukaszka. - Czyli tych, co w tym przypadku podają najmniejszą i największą liczbę...
- A jeśli oni mają rację? - wtrąciła się babcia.
- No, powiedzmy, że tych, co mają mocno odstające od innych wyniki - poprawił się tata. - Dolne wyniki są podobne, około kilkudziesięciu ofiar, natomiast górne... Zazwyczaj jest sto kilkadziesiąt ofiar. Z jednym wyjątkiem - i popukał palcem z gazetę "To, co jest" opatrzoną gigantycznym tytułem "Zylion osób już umarło na koguci koklusz!!!".
- Acha - powiedział Łukaszek. - Czyli oni nie mają racji? - zapytał wskazując na dalszą część tytułu, która brzmiała tradycyjnie "Wszyscy umrą!!!". Dziadek skrzywił się niechętnie i rzekł:
- No w pewnym sensie tu akurat mają rację...

Nie biorę żadnej odpowiedzialności za to co robi Łukaszek, a tym bardziej za to, co mówi Gruby Maciek. A tak poza tym, to fikcja, czysta fikcja. UWAGA! Podczas czytania nie należy jeść i pić! Nie zaleca się czytania pokątnie w obecności szefa! Opluty monitor czyścimy specjalną chusteczką, a klawiaturę szczoteczką do zębów (by Redpill)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka